Trudno wyznaczyć początki osadnictwa w Rogowie. Biorąc pod uwagę fakt, że jest położony na drodze z Wrocławia do Sobótki i w dodatku w pobliżu przeprawy rzecznej, która dawniej wyglądała nieco inaczej niż dzisiaj, trzeba założyć, że osada musiała istnieć tu o wiele wcześniej niż podają to źródła pisane. A wedle nich miejscowość i parafia wymieniona została w 1307 roku. Od połowy XIV wieku była własnością rodziny von Raichenbach, następnie von Gelhorn, tych samych, których płyty nagrobne znajdują się w kościele w Starym Zamku. W 1700, z jakiś powodów Rochau/Rogów połączono z sąsiadującą miejscowością Rosenau. W roku 1842 wieś należąca do powiatu świdnickiego liczyła sobie 1075 mieszkańców, mieszkających w 126 domach – więcej niż dzisiaj! W tym czasie wspomina się o dwu kościołach: katolickim i ewangelickim, oba parafialne. Poza tym istniał młyn wodny, szkoła katolicka i ewangelicka, której budynek istnieje do dzisiaj, oraz pałac.
Kościół ewangelicki wpisał się w historię Europy wydarzeniami z dnia 27 marca 1813 roku, o czym szczegółowiej w innym miejscu.
KOŚCIÓŁ KATOLICKI
W 1335 pojawia się pisemna wzmianka o katolickim kościele parafialnym pod wezwaniem św. Jana Chrzciciel. Obecna budowla powstała w początkach XV wiek, a istniejąca do dziś, górująca nad wsią wieża, wiek potem. W wieku XVI i na początku XVII kościół należał do protestantów. Na początku wieku XVIII wrócił we władanie katolików i ponownie stał się kościołem parafialnym. W 1612 roku otynkowano wieżę, a w 1685 roku przykryto ją dwukondygnacyjnym hełmem dokonując przy okazji gruntownego remontu. Kolejna rozbudowa kościoła o południową kaplicę miała miejsce w 1700 roku. W tym miejscu warto wspomnieć, że takie kaplice, zazwyczaj grobowe, były po 1945 roku niszczone – jak na przykład w Starym Zamku. Tylko dzięki przytomności umysłu i odwadze ówczesnego proboszcza, kaplica w Rogowie ocalała. Otóż ciało pochowane w Kaplicy przeniesiono na przykościelny cmentarz, usuwając tym samym powód jej likwidacji, a w samej Kaplicy zrobiono modlitewną część kościoła.
W 1718 roku w miejsce zniszczonego kilka lat wcześniej hełmu, wieżę kościoła pokryto nowym z dwukondygnacyjną latarnią krytą gontem. Po uszkodzeniu w 1839 roku hełm był ponownie remontowany w 1840 roku. Po drugiej wojnie światowej w latach 1960 – 62 kościół odbudowano, niestety bez rekonstrukcji hełmu.
PAŁAC
Powstał w drugiej połowie XVI wieku. Początkowo renesansowy dwór obronny przekształcono po przebudowie w Pałac. Wybudowany na planie węgielnicy prawdopodobnie dla Fryderyka von Gelhorn, nowego właściciela Rogowa. Kilkakrotnie przebudowywany w latach: 1650 na styl barokowy, w latach 1760 – 80, oraz w roku 1860. Mało znanym jest fakt, że z przebudową pałacu związana jest postać Carla Johanna Bogusława Luedecke znanego niemieckiego architekta urodzonego 28 maja 1826 roku w Szczecinie, zmarłego 21 stycznia 1894 roku we Wrocławiu. To on był autorem koncepcji przebudowy z 1860 roku. Był to chyba czas pomyślny dla mieszkańców Sobótki i okolic bowiem mniej więcej w tym samym czasie w Górce jest przebudowywane stare opactwo augustiańskie – zsekularyzowane w 1810 roku przez państwo pruskie – przez rodzinę Kulmitz na ich rezydencję.
W pierwszej połowie XIX wieku, a dokładnie w 1801 roku pałac wzbogacił się o przepiękną oficynę i bramę wjazdową, do pałacu prowadziła piękna aleja dębowa, a opodal znajdował się piękny dębowy park. Pałac został zniszczony w czasie drugiej wojny światowej przez wojska radzieckie i w takiej postaci przetrwał do lat sześćdziesiątych. Potem podjęto decyzję o rozbiórce istniejących jeszcze po nim ruin.
PRĘGIERZ
Pręgierz…
…dyby, kuna, gąsior, kłoda. Wszystko to służyło w dawnym sądownictwie do utrzymywania jako takiego ładu i porządku. Wymiar sprawiedliwości działał okazjonalnie, np. w czasie jakiś targów, odpustów, czy innych przyczyn dla których spotykała się w określonym miejscu i czasie jakaś lokalna społeczność. Większe sprawy, poważniejsze przestępstwa oraz…lepiej urodzeni złoczyńcy trafiali do większych miast, które miały prawo do posiadania Kata – że tak powiem „na etacie” – oraz prawo do wykonywania, np. kary śmierci. No nie mówiąc już o lepiej wyedukowanych sędziach…
Spora liczba tego szczególnego rodzaju zabytków zachowała się na Dolnym Śląsku. Dlaczego? Ano pogranicze ma to do siebie, że jest bardziej podatne na przestępczość. No chociażby przemyt, większa różnorodność narodowa i religijna sprzyjająca rozmaitym„nieporozumieniom”…
Oprócz tego podwójna jurysdykcja : kościelno– świecka, w dodatku na różnych szczeblach.
Istotne przy wykonywaniu kary było to, czy odbywała się ona publicznie i miała znamiona hańby, czy też nie. Pręgierz różnił się od pozostałych wymienionych przeze mnie środków tym, że posiadał jak najbardziej znamiona hańby. Do dziś w języku polskim zachowały się zwroty takie jak: ”Stawiać kogoś pod pręgierzem.”, „Być pod pręgierzem opinii publicznej.”Z pręgierzem związane były też praktyki napiętnowania, czyli trwałego okaleczania złoczyńcy. Ciekawe, że wraz ze wzrostem „popularności” tortur napiętnowanie straciło swoją moc oddziaływania…. czymże było obcięcie kciuka w porównaniu z katowskimi praktykami świętej inkwizycji, której raporty z przesłuchań do dziś budzą grozę! Istotna była również osoba wykonująca karę. Jeżeli był to zaledwie woźny i wykonywał karę gdzieś w ratuszowej piwnicy, wszystko można było jakoś „wybielić” i uniknąć hańby.
Dzisiaj słowo „hańba” straciło swoją moc. Kto się dziś czymś takim przejmuje? Pamiętajmy,że mówimy o czasach, gdzie wszelkie umowy społeczne opierały się na słowie, a nie na papierze. Bo i papieru było mało i tych co umieli czytać i pisać jeszcze mniej. Kto by tam wiedział co jakiś skryba na papierku nagryzmolił. Co innego słowo dane publicznie, przy świadkach i pod przysięgą! W niektórych krajach do dziś stosuje się zaprzysiężenie w trakcie zeznawania w Sądzie! Tak więc jeżeli ktoś słowa nie dotrzymał lub został zhańbiony nikt nigdy więcej nie zawarł z nim żadnej umowy. To tak jakby został pozbawiony praw publicznych i nie mógł samodzielnie o sobie stanowić.
Tak więc do pręgierza wiązano oszustów dla pokazania ich ludowi, i winowajców, skazanych na hańbę publiczną, chłostę lub wyświecenie, czyli wygnanie z miasta – nazwa wzięła sięstąd, że pachołkowie miejscy wyprowadzali skazanego za bramy ze światłem. Opis takiej kary znalazł się w „Chłopach” Reymonta. Pamiętamy jak to Lipce potraktowały Jagnę…
Pręgierz w Rogowie Sobóckim, datowany na 1555 r., jeden z najwyższych na Śląsku, ma około 5 m wysokości i 122 cm obwodu. Wykonany z czerwonego piaskowca, ma ozdobne zwieńczenie w stylu wczesnego renesansu. Zachowały się koła żelazne do przykuwania skazańców, tzw. Kuny. Ustawiony jest na ośmiokątnej podstawie wystającej pierwotnie wysokość około 1 metra.
Dyby – często mylone z gąsiorem – były częstym środkiem „dyscyplinującym” ludzi pochodzenia niższego stanu. Dość często skazywani byli na dyby chłopi nie wywiązujący się z pańszczyzny lub płacenia tzw., ”dziesięciny” – kościelnego podatku. Dyby często związane były z głodówką, nic więc dziwnego, że rzadziej stosowano je w okresie postu, a chętniej w czasie karnawału:). W żywocie „Ezopa Fryga”, chyba pierwszego renesansowego utworu w literaturze polskiej, przebogatego w przysłowia, autorstwa Biernata z Lublina zachował się piękny drzeworyt pokazujący jak „działały” dyby.
Pewnego rodzaju dybami były kuny. Żelazne obręcze do krępowania kończyn używane przy pręgierzu. Ale nie tylko. Kuny stosowane były jako oddzielny środek. Umiejscawiano je przed wejściem do Ratusza i… Kościoła. Z kuną związana mogła być pokuta, więc budziła mniej kpin i złośliwego śmiechu niż pręgierz. No, potencjalnie każdy mógł dostać kunę od proboszcza po spowiedzi…
Jak widać z tych pobieżnych i chaotycznych informacji, średniowieczny wymiar sprawiedliwości miał – jak by to ująć –widowiskowy charakter – a celem była przykładna kara mająca na celu odstraszyć potencjalnych złoczyńców. W Rogowie znajduje się taki pręgierz, co oznacza o istnieniu takich praktyk i w naszych okolicach. Praktyki te należy powiązać z istnieniem jakiegoś prawodawstwa i przestrzegania jakiegoś porządku, a co za tym idzie istnienie ładu i poczucia bezpieczeństwa. Rogowski pręgierz jest jeszcze mało znany i biorąc pod uwagę jego wielkość w tak niewielkiej miejscowości, czeka go chyba jeszcze „kariera” wśród badaczy problemu. Tym bardziej, że nie ustępuje on niczym od takich pręgierzy jak np. w Toruniu.
Przy okazji trzeba poruszyć w tym miejscu wątek krzyży pokutnych tak typowych dla dolnośląskiego krajobrazu. Rogów ma swojego rodzaju unikat. Są to krzyże wmurowane w kościelny mur.
27 MARCA 1813 ROKU
Jak już wspomniano wcześniej, nieistniejący już dzisiaj kościół ewangelicki w Rogowie znalazł się nieoczekiwanie w centrum niezwykle ważnych dla historii Niemiec wydarzeń. Cóż takiego się wydarzyło? O co chodziło?
Po klęsce Francuzów w kampanii moskiewskiej wojna rozgorzała na nowo w 1813 roku. Napoleonowi udało się zgromadzić stupięćdziesięciotysięczną armię. Początkowe sukcesy w bitwach pod Lutzen, Dreznem i Budziszynem doprowadziły jego armie do wielkiej Bitwy Narodów pod Lipskiem rozegranej w dniach 16 – 18 października 1813 roku. Odwrót armii francuskiej doprowadził do okupacji Paryża od 31 marca do 11 kwietnia 1814 roku. Napoleon bezwarunkowo skapitulował i został zesłany na Elbę z której ucieknie dając jeszcze Francji i jej aliantom sto dni nadziei. Po ostatecznej klęsce wywieziono go na wyspę św. Helenę, gdzie zostaje prawdopodobnie otruty.
Początek oporu przeciwko okupacji francuskie w państwie pruskim miał miejsce 23 marca 1813 roku w Rogowie w kościele ewangelickim. To tu materializuje się zryw niepodległościowy, powstają symbole narodowe współczesnych Niemiec, np. flaga niemiecka. Tego dnia zostaje zaprzysiężony Korpus majora Lutzowa, utworzony w lutym we Wrocławiu, złożony w większości z studentów. Około trzytysięczny korpus, zwany „Czarnym Hufcem” wsławił się skuteczną wojną podjazdową na Śląsku przeciw okupującej Prusy armii Napoleona. Ze względu na specyficzny, jak byśmy to powiedzieli, inteligencki skład korpusu odegrał on ogromne znaczenie w budzeniu się i utrwalaniu niemieckiej świadomości narodowej wśród Prusaków, którzy do tej pory uważani byli za niepewny, wielonarodowościowy element. Z militarnego punktu widzenia ok. trzytysięczny oddział złożony w większości z cywilów nie miał większego znaczenia w wojnie z Napoleonem. Jednak miał ogromne znaczenie propagandowe i stał się źródłem różnych opowieści, pieśni, legend, czy jak już wspomniano – ważnych dla Niemców symboli narodowych, przyczniając się do ich zjednoczenia.
LUDWIG ADOLF WILHELM Freiherr von LUTZOV
Urodził się 17 maja 1782 roku. Zmarł 06 grudnia 1834 roku. Do historii powszechnej przeszedł jako organizator ochotniczego korpusu, w dużej mierze nie – Niemców zaprzysiężonego w Rogowie w dniu 27 marca 1813 roku. Do armi wstąpił w 1795 roku, aby dopiero po jedenastu latach wziąć udział w październiku 1806 roku w serii bitew zwanych umownie bitwą pod Jeną – Auerstadt. W 1808 roku, obużony podpisaniem przez Prusy pokoju w Tylży rezygnuje ze służby w armii i przechodzi w stan spoczynku. Jednakże już w 1809 roku bierze udział w rewolcie u boku swojego starego dowódcy Schilla, właściwie jako cywil. Ranny w bitwie pod Dodendorf, nieprzytomny, pozostawiony na polu walki unika losu swoich towarzyszy. Po powrocie do zdrowia w 1811 roku zostaje przywrócony do czynnej służby w stopniu majora. W przerwie wojennej dostaje pozwolenie od generała Schamhorsta na sformowanie ochotniczego korpusu. W jego skład weszli przedstawiciele klas wyższych, w tym inteligencji, był wyposażony na koszt własny uczestników. Wymienić tu trzeba chociażby : poetę Theodora Kornera, Friedrich Froebel, Joseph von Eichendorf.
Z wojskowego punku widzenia odegrał on mało istotne znaczenie w kampanii. Otóż pod Kitzen, niedaleko Lipska oddział nie został na czas powiadomiony o zawieszeniu broni i po przekraczeniu linii demarkacyjnej, z odciętą drogą powrotną znalazł się po francuskiej stronie, gdzie został praktycznie unicestwiony. Lutzow mimo odniesionych ran uciekł. Natychmiast organizuje drugi korpus w liczbie około 3600 ludzi, w skład którego wchodzi piechota, kawaleria i artyleria. Ten drugi korpus to ju z typowo wojskowa jednostka, która odznaczyła się w bitwach pod Gadebusch i Gorde, czy w oblężeniu Juhich / Dania/.
Pod Gorde Lutzow zostaje ponownie ranny – tym razem niebezpiecznie w głowę. Po pokoju korpus zostaje rozformowany. Lutzow w 1822 roku doczekał się szlifów generalskich.
ZAKOŃCZENIE
Obecnie Rogów coraz mniej przypomina typową wieś, a coraz bardziej miejscowość o charakterze usługowym. Coraz częściej zatrzymują się tu turyści na pizzę, po zakupy. Może przyszedł już czas aby sięgnąć po bogactwa historii i zrobić z nich użytek.
OPRACOWAŁ:
Jacek Ostrowski
Zródło: http://www.sobotka.pl/